ziolek
Ojciec Director
Dołączył: 21 Wrz 2006
Posty: 1598
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Piotrków Tryb.
|
Wysłany: Wto 21:15, 06 Maj 2008 Temat postu: Szanty |
|
|
Jadymy sobie do roboty. Wcześnie. Pogoda paskudna. Od czasu do czasu ciszę przerywa wrzask rozjeżdżanej babci. Jedziemy wozem kumpla „żeglarza” więc z głośników lecą szanty. Przypomniała mi się zabawna historia sprzed kilku lat.
Pewien młody mężczyzna zakochał się i postanowił się ożenić (zdarza się). Znalazł sobie wybrankę, przekonał jej rodziców na odstąpienie jej (wynegocjował całkiem przyzwoite warunki serwisu i gwarancji). Małym mankamentem dla Pana Młodego był fakt, że przyszła żona nie popierała żeglarskiego hobby swego lubego, a o szantach myślała że to kolejna potrawa kuchni indyjskiej. Kolejnym krokiem był ślub i wesele.
Jak to zazwyczaj na weselach. Gdy wszystko już było jak to się mówi zapięte na ostatni guzik, ktoś z zamówionej orkiestry (nazwiska nie są istotne zresztą i tak ich nie znam) zapytał „A co mamy zagrać na pierwszy taniec”. Gdy już odpadły wszystkie propozycje typu „złoty krażek”, „wielka chwila” i inne temu podobne oklepane hymny, przyszły Pan Młody zapytał przyszłą Pannę Młodą czy pozwoli mu na wybór w ramach niespodzianki. O nieszczęsna!!! Gdyby niewiasta wiedziała na co się naraża. Orkiestra nie była w struny szarpana więc szybko ustalili, że motywem przewodnim będzie podkład melodii szantowej „Biała sukienka” ze śpiewaną dwa razy pierwszą zwrotką i z długim odstępem melodycznym pomiędzy.
Nadszedł dzień dizastera. Pech chciał że kilka dni przed imprezą rozchorowała się solistka zespołu. Jej zastępczyni ściągnięta na szybko przy ustalaniu repertuaru stwierdziła krótko, że zna „Białą sukienkę” i nie będzie problemu z wyśpiewaniem jej.
I teraz proszę formowych czytelników o wczucie się w sytuację. Sala weselna. Związek formalnie „klepnięty”, po kątach cicho szlochają ciotki i kochanki Pana Młodego. Pierwszy taniec.
Słowa
Czasami, gdy mam chandrę i jestem sam,
Kieruję wzrok za okno, wysoko tam,
Gdzie nad dachami domów i w noc i dniem,
Nadpływa kołysząca,... marzeniem,... snem.
I ona taka w tej białej sukience,
Jak piękny ptak, który zapiera w piersi dech.
Chwyciłem mocno jej obie ręce
Oczarowany, zasłuchany w słodki śmiech.
I cała w żaglach, jak w białej sukience,
Jak piękny ptak, który zapiera w piersi dech.
Chwyciłem mocno ster w obie ręce
I żeglowałem zasłuchany w fali śpiew.
Przypomnę, w ustaleniach solistka miała tu zrobić przerwę i po ok. 3 minutach samego podkładu muzycznego zrobić ripleja. Jednak „nowa” nie znająca ustaleń śpiewała dalej nie zauważając przerażonej miny Pana Młodego.
Wspomnienia przemijają, a w sercu żal.
Wciąż w łajbę się przemienia dziewczęcy czar.
…………………….
Szczęściem poza zaproszonym towarzystwem z jednej łajby nikt nie zauważył wpadki.
Ja tam byłem i wino z druhnami piłem
[/i]
Post został pochwalony 0 razy
|
|